Nowa era celebruje kobiety po 40. roku życia, które coraz częściej zajmują wybitne role, tak jak w przypadku meksykańskiej „La desalmada”
„Mamy projekt, w którym chociaż jest główna para bohaterów, w rzeczywistości historia jest opowiadana przez zespół pierwszorzędnych aktorów” – powiedziała EFE wenezuelska aktorka Marjorie de Sousa, która gra główną antagonistkę.
W wieku 41 lat De Sousa odniosła udaną karierę jako aktorka i piosenkarka poza swoim krajem i w tym projekcie wróciła do Televisy po 10 latach.
Wśród aktorów, o których wspomina, są m.in. 53-letni Eduardo Santamarina, 44-letnia Marlene Favela i 75-letnia Ana Martín. Protagoniści, José Ron i Livia Brito, mają odpowiednio 40 i 35 lat.
De Sousa, Favela i Santamarina grają role, które tworzą trójkąt miłosny, w którym „jest wiele scen łóżkowych”, co wyjawił meksykański aktor.
„Mężczyźni zawsze pełnili szerszy zakres ról, w każdym wieku. Mamy też mniej wymagań dotyczących tego, jak musimy wyglądać, aby być na bieżąco dobrze” – powiedział artysta.
Ze swojej strony Favela uczciła decyzję producenta Luisa Alberto „El Güero” Castro, aby wziąć „historię, która opiera się na różnych aktorach. Daje nam to możliwość pracy z kolegami z pierwszej linii, ale przy mniej wymagających projektach”.
Najmłodszą z głównej grupy jest Kimberly dos Ramos, która w rozmowie z Efe podkreśliła „przywilej posiadania w projekcie aktorów tak kochanych przez publiczność. To część fenomenu „La desalmada” w Meksyku.
Według pomiarów telenowela dała Televisie jedne z najlepszych danych od lat, z dzienną oglądalnością zbliżającą się do 4 milionów osób.
W Stanach Zjednoczonych podobna sytuacja miała miejsce przy „Si nos nos deja”, kolejnej produkcji Televisy poświęconej starszej kobiecie, która nie miała jeszcze premiery w Meksyku.
Telenowela, w której występuje Mayrín Villanueva, 50-letnia żona Santamariny, opowiada historię kobiety w tym samym wieku, która zakochuje się w 30-letnim mężczyźnie.
Chociaż były już produkcje w języku hiszpańskim ze starszymi głównymi bohaterkami, są to pierwsze klasyczne opery mydlane, które tak mocno opierają się na większej obsadzie. Nadzieją aktorów, zwłaszcza aktorek, jest to, że jest to trend, który się utrzymuje.