Pięć miesięcy po emisji piosenka stała się hymnem bezprecedensowych protestów antyrządowych na Kubie i poza nią


Od ponad sześciu dekad hasłem rewolucji ńskiej, napisanym przez Fidela Castro, jest „Patria o Muerte” – Ojczyzna lub Śmierć. Ale w zeszłym tygodniu to motto życia lub śmierci zostało wywrócone do góry nogami, gdy protestujący zarówno na Kubie, jak i poza nią, teraz domagają się „ — Ojczyzna i Życie” w największym antyrządowym proteście od czasu rewolucji ńskiej.

” to tytuł wywrotowej piosenki napisanej przez grupę kubańskich gwiazd i twórców hitów, którzy mieszkają na wyspie i poza nią. Yotuel Romero (z hip-hopowej grupy Orishas), Descemer Bueno, Alexander Delgado i Randy Malcom (z ), Maykel Osorbo i El Funky napisali ten utwór jako bezpośrednią naganę dla rządu kubańskiego, „aby pokazać, jak zachowuje się dyktatura ze swoimi artystami; że jeśli zaproponujesz wymianę pomysłów, uderzysz w ścianę” – mówi Romero.

Utwór, który pierwotnie ukazał się w lutym w niezależnej wytwórni Romero, Chancleta Records, trafił w sedno – teraz jest hymnem ruchu. Według danych MRC, piosenka otrzymywała około 13 000 wyświetleń na żądanie dziennie na całym świecie od 30 czerwca do 8 lipca. Z tych wyświetleń około 6 000 dziennie odbywało się w USA W ciągu ostatnich kilku dni wyświetlenia piosenki eksplodowały. 13 lipca utwór zarejestrował 303 000 na całym świecie, z czego 173 500 w USA

„Piosenka jest okrzykiem bojowym, który przemawia bezpośrednio do reżimu i mówi: »Dosyć!«” powiedział Delgado Billboard.

„To był motor napędowy wszystkiego, co się dzieje” — dodaje Malcom. „Patria y Vida” mówi o rzeczywistości każdego artysty w tej piosence. W tym utworze nie ma ani jednego kłamstwa. Nowe pokolenie wzięło go sobie za okrzyk bojowy i jestem bardzo dumny. To historia tego kraju.”

grali „Patria y Vida” na wiecach, w tym 14 lipca w Miami, epicentrum kubańskiego ruchu oporu.



W Miami, stacja radiowa SBS WRMA, Ritmo 95,7 FM, odegrała kluczową rolę w napędzaniu popularności piosenki, grając ją co godzinę od czasu jej wydania. I nie tylko oni.

„W tym tygodniu ma 104 emisje”, mówi Jesús Salas, programista SBS, zauważając, że w czwartkową (15 lipca) noc setki ludzi stanęły przed siedzibą SBS Miami, chórując utwór. „To , który wywołał cały ten ruch z muzykami, artystami. To wywodzi się z kultury sztuki i młodzieży, co powoduje zmiany w każdym ruchu w każdym kraju”.

To, czy „Patria y Vida” może wpłynąć na długofalowe zmiany, dopiero się okaże, ale zmobilizowała ludzi na zewnątrz i wewnątrz wyspy.

Patria y Vida stała się hymnem tej walki” – mówi Robin Pedraja, kubański dziennikarz, który wydaje szanowany magazyn muzyczny Vistar , a mieszka i pracuje na Kubie. „Ratyfikuję to, co powiedział : „Patria y Vida” to Kubańczyków. Przez ostatnie cztery dni był to nasz refren. Pozdrawiamy się słowami: „Witaj bracie. Patria i Vida. Uważałem się za rewolucjonistę, ponieważ w moim kraju przenoszę kulturę na inny poziom. Teraz nie wiem. Ale wiem, że jestem z ludźmi”.

Słowa Pedraji są niezwykłe, biorąc pod uwagę, że mieszka i pracuje na Kubie, ale może swobodnie podróżować do i z wyspy, „nigdy” nie był cenzurowany i, co najważniejsze, zawsze uważał się za rewolucjonistę.

Teraz, po raz pierwszy od siedmiu lat, Vistar opublikował post o charakterze politycznym, przedstawiający chronologię protestów na Kubie i wynikającej z tego przemocy.

Gwałtowne starcia rozpoczęły się 11 lipca, kiedy komunistyczny prezydent Kuby, Miguel Díaz-Canel, wezwał „wszystkich rewolucjonistów i komunistów”, by wyszli na ulice i skonfrontowali się z protestującymi. „Nadano rozkaz do walki: rewolucjoniści na ulice” – powiedział Díaz-Canel w swoim przemówieniu, transmitowanym we wszystkich mediach na wyspie.

Jego okrzyk bojowy został wzięty do serca. W ciągu kilku dni tłumy protestujące przeciwko represyjnemu rządowi komunistycznemu na Kubie zostały zaatakowane i pobite przez policję oraz sympatyków rządu, a dysydenci zostali wyrwani ze swoich domów.

W odpowiedzi ludzie tacy jak Pedraja – wraz ze znanymi wpływowymi osobami, artystami i muzykami – podnieśli głos w proteście na wyspie.

„Wszyscy chcemy żyć w kraju, który ma prawa i szanuje wolność słowa”, powiedział popularny raper Yomil, którego wieloletni partner muzyczny, El Dany, zmarł rok temu z powodu zaniedbań medycznych na wyspie. Jeden z najbardziej znanych i najbardziej komercyjnych wykonawców na wyspie, Yomil maszeruje pomimo, a raczej z powodu swojej sławy.



„Jestem Kubańczykiem, który pochodzi z zaniedbanej dzielnicy i gdybym nie był osobą publiczną, nadal wspierałbym moich ludzi, ponieważ jestem jednym z nich”, mówi Yomil. „Naszym obowiązkiem jako artystów jest być blisko prawdy i być głosem ludzi, ponieważ mamy wpływ, aby ich wspierać”.

Istnieje długa historia kubańskich artystów wypowiadających się przeciwko reżimowi i śpiewających przeciwko reżimowi. Aktorzy tacy jak Gloria i Emilio Estefan, Pitbull, Willy Chirino i Celia Cruz (za życia) byli głośnymi, a nawet zagorzałymi krytykami rządu kubańskiego. Ale przemawiali jako część społeczności emigracyjnej.

Nowością jest to, że wielu artystów domagających się zmian to Kubańczycy mieszkający na Kubie.

„Piosenki [Orishas] zawsze potępiały to, co wydarzyło się na Kubie, ale metaforycznie” – mówi Romero, który nadal ma rodzinę na Kubie i do niedawna często jeździł na wyspę. „Bo baliśmy się represji, zastraszania. Kuba była jak kapsuła. Aż pewnego dnia śluzy się otwierają. Ponieważ krzywda jest przewlekła, nie zdajesz sobie sprawy, że byłeś chory. Ale to była Kuba, którą widziałem od urodzenia, z problemami, wewnętrznymi blokadami, gdzie Kubańczykom nie wolno było wchodzić do hoteli”.

Bycie wokalistą wciąż ma konsekwencje. Osorbo, jeden z artystów w „Patria y Vida”, pozostaje uwięziony na Kubie od maja, oskarżony o „ataki, zamieszki publiczne i uchylanie się od więzienia lub zatrzymania”, jak wynika z raportów.

Teraz dostęp do Internetu i mediów społecznościowych sprawił, że nowe pokolenie stało się śmielsze. Podobnie jak w przypadku protestów w innych częściach świata, media społecznościowe okazały się świetnym komunikatorem.

„Wcześniej, jeśli twoja opinia nie była zgodna z [rządem], konsekwencje mogły być tragiczne. Strach nas zjadł” – mówi Malcom, który mieszkał na Kubie na stałe. „Teraz widzimy nowe pokolenie, które nie wierzy w kłamstwa. Internet otworzył nam oczy”.


Udostępnij

Zostaw odpowiedź