Premios Juventud tworzy historię, łącząc cele latynoskie z celebracją muzyki


Stworzenie trzygodzinnego programu telewizyjnego na żywo, z obsadą – w wielu przypadkach niedoświadczoną – liczącą ponad 100 osób, nie jest łatwe. Osiągnięcie tego po półtorarocznym paraliżu i intensywnych środkach zapobiegających rozprzestrzenianiu się Covid-19 jest trudnym zadaniem. Jeśli dodać do tego ból, jakiego doświadcza Miami w chwili obecnej po upadku Champlain Towers w Surfside i kryzysie na Kubie, sytuacja staje się jeszcze bardziej skomplikowana.


Mimo tego wszystkiego oraz małych i dużych dramatów, które pojawiają się w tego typu wydarzeniach, o których nigdy się nie dowiadujemy, Univisión odniósł wielki sukces. Osiemnasta odsłona zdołała zrównoważyć celebrowanie osiągnięć nowych pokoleń muzyki latynoskiej, zwłaszcza kobiet, i spraw poruszających społeczność.



W rekordowym czasie, dzięki Emilio Estefan i Pitbullowi, kilkunastu kubańskich artystów podniosło głos, by wesprzeć protestujących na wyspie przeciwko reżimowi Castro.

Publiczność, która mogła być rozczarowana nieobecnością na żywi Camili Cabello, z pewnością była poruszona pasją, z jaką Yotuel i Gente de Zona śpiewali „Patria y vida”, hymn protestów. Mimo wszystko byłoby lepiej, gdyby Univision wyjaśniło, że Cabello nie będzie na żywo. Przesłanie było jednak nadal jasne. Miami jest bardziej niż kiedykolwiek związane z tą sytuacją.


Kobieca siła

Królową wieczoru był bez wątpienia Karol G, która sprawiła, że po raz pierwszy od 2006 roku najwięcej nagród w tego typu nagrodach zdobyła kobieta.

„La Bichota” otrzymała sześć nagród. Bad Bunny pięć, Grupo Firme cztery, Natti Natasha trzy i Becky G dwa. Ten wynik jest wynikiem wysiłków kobiet w muzyce latynoskiej, które starały się promować siebie jako zespół i często współpracowały ze sobą.

Podobnie numery muzyczne kobiet były najlepsze tego wieczoru. Karol G zaśpiewał „200 Copas” w otoczeniu mariachi z samych kobiet, Tini zabłysnęła z „Miénteme” z największym zespołem tanecznym w prezentacjach, Becky G wyróżniała się śpiewając „Fulanito” z El Alfą, a Kali Uchis poruszyła ludzi z „Telepatia”.


Coś zardzewiało?

Niestety nie wiemy, czy reżyser lub operatorzy byli niedoświadczeni, czy też artyści ignorowali ustalenia na próbach, bo w telewizji występy były momentami niewygodne, z nieoczekiwanymi zmianami i niewytłumaczalnymi ujęciami.

Może być też tak, że wykonanie takiego programu wymaga dobrze naoliwionej maszyny, a brak takich programów przez długi czas trochę zardzewiało zespół i artystów.

Coś bardzo godne pochwały to troska, jaką okazali Chyno Miranda, która powróciła na scenę w zapowiedzianym powrocie Chyno i Nacho, pomimo poważnych problemów neurologicznych pozostawionych przez Covida. Kamery omijały go, gdy miał kłopoty, ale podeszły na tyle blisko, by pokazać jego odwagę.



To był jedyny moment łez w teatrze, w którym wszyscy byli szczęśliwi i podekscytowani, pokazali to brawami.

Więc pomimo błędów dajemy im piątkę. Koncert na żywo był czymś, czego wszyscy potrzebowaliśmy.


Udostępnij

Zostaw odpowiedź