Ana Lorena Sánchez powraca do telenoweli z ważnym udziałem w „La mujer de mi vida” od Telemundo
Po występie w „Tierra de Reyes / W obronie honoru” aktorka przez długi czas nie było na ekranach.
W tym czasie postanowiła wyprowadzić się z Miami i rozpocząć życie od zera w Los Angeles.
Początkowo była dość aktywna, robiła piloty do seriali i nawiązywała relacje na poziomie pracy. Jednak dwa lata po osiedleniu się tam dopadła ją pandemia. A kiedy branża rozrywkowa doznała załamania, poświęciła się swojej osobistej opiece, dopóki nie pojawił się casting do „La mujer de mi vida” .
„Ponieważ życie daje ci trudne lekcje, również nagradza, a ja dostałam casting do Telemundo” – powiedziała niedawno People en Espanol.
Artystka wspomniała też, że gdy dowiedziała się, z kim będzie miała okazję pracować, była podekscytowana.
„Kiedy powiedzieli mi o obsadzie, z którą będę pracować, byłam poruszona. Szczególnie obecnością Mauricio Islasa. Pamiętam, że gdy byłam mała, moją miłością platoniczną przez całe życie był Eduardo Palomo w „Corazón Salvaje”, a jakiś czas później ukazała się kolejna powieść „Amor gitano” z Marianą Seoane i Mauricio Islasem – komentowała.
„Kiedy więc dowiedziałam się, że będę pracować z Mauricio, porozmawiałam z mamą” – dodała.
Jak to jest pracować z Mauricio Islasem?
Zgodnie z powyższym Mauricio Islas jest znakomitym partnerem i w nagraniach zawsze żartował.
„Poświęcił się straszeniu całej obsady, chociaż najgorszy strach wśród Mauricio dotyczył tego, którego doświadczyła Angélica. Wszedł do trumny, a ja wchodziłem na plan, skupiona na mojej scenie, a on wyszedł z niej, strasznie mnie przestraszył. Myślę, że do tej pory nie wyzdrowiałam” – powiedziała.