„Triple S” to nie historia miłosna, to historia tego typu kobiet, za którymi każdy z nas kiedyś tęsknił” – mówi artystka
Kolumbijczyk J Balvin powraca do muzyki z „Triple S”. Piosenka powstała we współpracy z Jowellem, Randym i De La Ghetto. Razem chcą odzyskać dawny reggaeton w przemyśle muzycznym. Artysta ogłosił także tournée, które zabierze go po Europie od 6 kwietnia do 5 czerwca.
Co prawda nie zagra w Polsce, ale na liście są Niemcy, Austria, Litwa, więc jest wiele opcji na wybranie się na koncert.
„Triple S” to nie historia miłosna, to historia tego typu kobiet, za którymi każdy z nas w pewnym momencie podążał” – mówi artysta o swojej najnowszej piosence, którą określa jako „flow” klasycznego reggaeton.”
Interpretator „Mi gente” wyznał, że konieczny był powrót do korzeni, które ukształtowały go jako piosenkarza, z pomocą Jowella i Randy’ego, dwóch Portorykańczyków, którzy reprezentują inicjację Kolumbijczyka w gatunek miejski i jakby to nie było wystarczające, umożliwili mu współpracę z takimi postaciami jak De La Ghetto.
Piosenka, wyprodukowana przez Tainy’ego i Subelo Neo, ma przekazać przesłanie siły i odporności i ma stać się „hymnem pewności siebie dla kobiet” – podało biuro prasowe J Balvina w oświadczeniu.
Jej nazwa to akronim oznaczający „luźna, samotna i nie mająca nikogo, kto by ją przeleciał”.
„Od tego tygodnia przychodzę do Was z nową muzyką” – napisał Balvin na Twitterze. „I zamierzam spłacić ten dług wraz z odsetkami”