Stało się to 10 lat temu
Don Omar to bez wątpienia jedna z największych legend w historii reggaetonu. Jest częścią początków tego gatunku na świecie, będąc jednym z tych, którzy rozszerzyli go na cały świat.
Był na scenie niezliczoną ilość razy i ma długą dyskografię pełną przebojów. Nic dziwnego, że w ciągu tych ponad 25 lat kariery przeżył chwile, które do dziś trzyma w swoich wspomnieniach. W rzeczywistości jedna z takich chwil sprawiła, że całkowicie zmienił bieg swoich piosenek.
W wywiadzie, który artysta udzielił Billboard, Don Omar opowiada o jednej z najbardziej przerażających nocy, jakie przeżył przez te wszystkie lata i która naznaczyła go na zawsze. To było jakieś dziesięć lat temu. Dawał występ, a kiedy w jednej ze zwrotek wykonywanej przez siebie piosenki wypowiedział „zabijmy się nawzajem”, rozpoczęła się strzelanina. „A tą, która została postrzelona w twarz, była moja dziewczyna. Osoba, z którą przyjechałem, osoba, z którą miałem wyjechać, osoba, z którą miałem wyjść, aby cieszyć się wspólnie tą nocą.” wspomina artysta.
„I od tego momentu Don Omar nie śpiewa muzyki z przemocą” – zapewnia artysta. Niewątpliwie to ważne doświadczenie, bo doświadczenia przemocy „we własnym ciele” naznaczyło go całkowicie i skłoniło do zastanowienia się nad drogą, którą powinien podążać w kolejnych krokach.
Jak wspomnieliśmy w poprzednich linijkach, Portorykańczyk był jednym z najbardziej wpływowych artystów na miejskiej scenie muzycznej, na poziomie międzynarodowym. Wraz z m.in. Daddy Yankee wyznaczył ścieżkę, którą przez lata kontynuowało wiele osób.
Ale Don Omar, czyli Kong dla swoich przyjaciół, chciał nadal inspirować swoją muzyką nowe pokolenia. Dlatego nigdy nie przestał jej tworzyć. Teraz jego współpraca z Wisin i Gente de Zona ujrzała światło dzienne, a jest to Soy Yo, która wydaje się być częścią jego kolejnego albumu studyjnego.
Jak wykazał Don Omar, życie daje lekcje i od nas zależy, czy je docenimy, czy też nie.