Bárbara Mori wypowiedziała się jak nigdy dotąd o emocjonalnej dziurze, w którą wpadła, grając w kultowej telenoweli Rubí w 2004 roku
Dramatyczna produkcja Televisy naznaczyła przed i po karierę Urugwajki.
W 2005 roku zdobyła nagrodę dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej na Premios TVyNovelas i została wyróżniona na Premios Juventud jako dziewczyna, która zabiera mi sen (Chica que me quita el sueño).
Jednak pomimo tych wyróżnień i międzynarodowej sławy , Bárbara Mori wyznała w niedawnym wywiadzie, że miała do czynienia z wielką emocjonalną pustką.
„Projekt wiązał się z innym ryzykiem, postacią, dlatego się zgodziłam. Rubí było najważniejszym projektem w tej chwili, przyniosła mi międzynarodową projekcję, której nigdy sobie nie wyobrażałam, miałam te trzy rzeczy, które według społeczeństwa prowadzą do szczęścia: byłam sławna, odnosiłam sukcesy i bardzo dobrze mi zapłacili” powiedziała.
„Ale wchodziłam do swojej garderoby, zamykałam drzwi, patrzyłam w lustro i zaczynałam płakać. Czułam się samotna, pusta i smutna” – dodała.
Artystka wspomniała też, że dzięki temu epizodowi doszła do głębokiej refleksji, a mianowicie, że „nie wszystkie pieniądze, nie cała sława” prowadzą do szczęścia, jeśli w środku „jesteśmy załamani”.
Opowiadała także o trudnych czasach, jakie przeżyła w dzieciństwie i o tym, jak trudno było jej poskładać swoje kawałki w całość i iść do przodu.
„Znałam miłość opartą na ciosach, porzuceniu matki, to była dla mnie miłość i zaczęłam obcować nie tylko z mężczyznami, ale z ludźmi, poprzez te destrukcyjne, toksyczne i szkodliwe relacje” – mówiła szczerze.