Reprezentantka Hiszpanii, Melody, na Eurowizji po raz pierwszy zaśpiewała utwór „Esa Diva” na festiwalu
Veni, vidi, vici: to filozofia, którą Melody zademonstrowała na scenie w Bazylei w Szwajcarii podczas pierwszego półfinału Konkursu Piosenki Eurowizji 2025 13 maja. Reprezentantka Hiszpanii weszła do St. Jakobshalle i po raz pierwszy na żywo zaprezentował Esa diva. Jest to piosenka równie czysta, co oryginalna, z którą już podbiła Benidorm Fest i z którą teraz będzie walczyć o kryształowy mikrofon w sobotę podczas wielkiego finału konkursu.
„Mówię o równości, o matkach, które wcześnie się budzą, o artystach, którzy nie mają tylu możliwości, o ludziach, którzy mają szczęście i tych, którzy nie mają. Oni też są diwami” – sama artystka kilka miesięcy temu wyjaśniła przez mikrofon znaczenie tej piosenki. Oczekiwania były duże. W rzeczywistości wiele osób oceniało teksty piosenek i występy na kilka tygodni przed Eurowizją.
Jednak wielu z nich musiało zachować milczenie 13 maja podczas pierwszego półfinału Konkursu Piosenki Eurowizji 2025, widząc królową na scenie, która pokazała, że jej ciężka praca w ciągu ostatnich miesięcy się opłaciła. Do tego stopnia, że reakcje w mediach społecznościowych zaskoczyły wielu:
- „Wygrała półfinał, nawet nie biorąc udziału w zawodach”.
- „Cóż, Melody wypadła bardzo dobrze, znacznie lepiej niż myślałem. Zasługuje na dobrą pozycję w sobotnim finale”.
- „Występ 10/10, bez względu na to, kogo to dotyczy. Jaki dumny przedstawiciel”.
- „Bardzo trudno jest zaprezentować różne zestawy w jednym występie i sprawić, by wszystkie do siebie pasowały. To zabawne, przyjemne, a potężny głos Melody przebija się przez cały występ”.
- „MELODY i jej występ PRZEŚCIGNĘŁA wiele krajów w tym roku. Ale jak zawsze jesteśmy ekspertami w niedocenianiu naszych własnych. BYŁA NIESAMOWITA I TO KOCHAM”.
- „Melody była niesamowita. Piosenka może ci się podobać lub nie, ale to, co z nią zrobili, jest wzniosłe”.
- „Melody urodziła się, żeby to robić. Jest artystką i nikt nie może jej tego odebrać. 12 punktów to za mało”.
Występ
Melody pojawiła się na scenie tuż po czwartym występie estońskiego wieczoru. Jej interpretacja utworu Esa diva, będącego połączeniem nowoczesnego flamenco z teatralnymi akcentami, pozostawiła publiczność bez tchu, była gotowa dać z siebie wszystko.
Artystka zdecydowała się podzielić inscenizację Esa Diva na trzy różne akty. Utwór zaczyna się od pojawienia się sylwetki Melody, ubranej w kapelusz kordobański, oferując publiczności wgląd w kulturę Hiszpanii. Pierwsze sekundy utworu są mieszanką elegancji i opanowania, co pokazuje, że artystka przybyła z zamiarem zaistnienia na festiwalowej scenie w wielkim stylu.
Czarna sukienka, którą ma na sobie w pierwszych sekundach utworu, również nawiązuje do jej andaluzyjskich korzeni. Zaskoczenie pojawia się jednak dopiero na początku refrenu, kiedy odkrywamy, że tren sukni nie istnieje, a tancerze są w nim obecni.
Pierwszy akt kończy się wielkim pokazem siły i krokiem naprzód, przebiciem się przez kurtynę, zmianą spojrzenia. Teraz artystka prezentuje się w gorsecie z kryształkami na ramionach i biodrach, frędzlami i srebrnym brokatem. Można też zauważyć wyraźną zmianę w jej grze aktorskiej, ponieważ po swoim triumfalnym wejściu za kurtynę nabiera pewności siebie.
W drugim etapie mieszkanka Sewilli wraz ze swoimi tancerzami prezentuje całą swoją charakterystyczną siłę i nie marnuje energii na scenie Bazylei.
Ostatni szlif zaczyna się od gry świateł, która całkowicie zmienia scenę. Czerwona kurtyna opada, odsłaniając schody prowadzące artystkę do spektakularnego finału, zakończonego saltem i odebraniem mikrofonu Melody.
Nikt nie może zaprzeczyć, że siła artystki i chęć wygrania festiwalu oraz reprezentowania Hiszpanii zaowocowały miesiącami intensywnych przygotowań. Miejmy nadzieję, że fani Europy na całym świecie zauważyli ją i będą wspierać swoimi głosami w najważniejszym momencie jej życia.