Hiszpańska gwiazda popu zamieniła madryckie metro w tętniącą życiem imprezę, by zaprezentować „Pueblo Salvaje II”, swój dziesiąty album.
Manuel Carrasco zamienił w czwartek (8 maja) madryckie metro w tętniącą życiem imprezę, prezentując Pueblo Salvaje II, swój dziesiąty album studyjny. W pociągu ozdobionym graffiti z jego nazwiskiem i tytułem albumu, a także obrazami, cytatami i nawiązaniami do jego twórczego wszechświata, dał mini-koncert między stacjami w obecności fanów i dziennikarzy.
Przy dźwiękach takich piosenek jak „Salitre”, „Reina del baile”, „Mi dignidad” i „Tengo el poder” atmosfera wypełniła się chórami, batucadą i występami aktorów, którzy towarzyszyli nam w podróży, która poza walorami promocyjnymi stanowiła deklarację intencji: dzikość to nie fizyczne miejsce, to stan umysłu.
„Pueblo Salvaje II”, dostępne od piątku (9 maja), jest kontynuacją „Corazón y Flecha” z 2022 r. i oznacza etap eksploracji i głębi dla andaluzyjskiego artysty. „To album, który zrodził się z potrzeby: zresetowania się, uzdrowienia, powrotu do tego miejsca w duszy, w którym człowiek staje się wystarczająco silny, aby stawić czoła światu” – wyjaśnia artysta w wywiadzie dla Billboard Español.
W swoich nowych utworach odważnie eksploruje salsę i flamenco-rumbę, włączając je do swojego języka muzycznego, nie tracąc przy tym istoty, która uczyniła go jednym z najbardziej uwielbianych głosów w hiszpańskojęzycznym pop’ie. „Między lokalnym folklorem a rytmami Ameryki Łacińskiej istnieje bardzo oryginalny związek” – mówi. Na albumie znajdują się takie tytuły jak „El grito del niño”, „Museo del Prado” i „Pueblo Salvaje”, a także inne, które już zyskały uznanie publiczności, takie jak „Reina del baile”, „Salitre” (z Camilo) i „Mi dignidad”.
Po raz pierwszy Carrasco osobiście nagrał wszystkie partie gitar na płycie, co było aktem odwagi. „Nigdy wcześniej tego nie robiłem, bo sobie nie ufałem” – wyznaje. „A teraz, kiedy to zrobiłem, rozumiem, że zmienia to puls płyty. Ma inną energię”.
Przyzwyczajony do bicia rekordów i poprawiania własnych rekordów Carrasco przygotowuje się teraz do tournée po Hiszpanii i Ameryce Łacińskiej, które zapowiada się historycznie. Trasa koncertowa Wild Tour rozpocznie się 17 maja na stadionie La Cartuja w Sewilli, gdzie spodziewanych jest ponad 70 000 widzów — taka liczba nie jest zaskoczeniem, biorąc pod uwagę, że artysta wielokrotnie wyprzedawał wszystkie bilety na swój stadion.
W 2022 roku Carrasco zgromadził ponad 74 000 fanów na stadionie La Cartuja w Sewilli, ustanawiając historyczny rekord dla solowego artysty w Hiszpanii. Potwierdził to w 2023 r., dając dwa kolejne wieczory w tym samym miejscu w ramach trasy Corazón y Flecha, przyciągając ponad 140 000 uczestników. Niedawno zapisał się w historii jako pierwszy hiszpański artysta, który wypełnił stadion Santiago Bernabéu.
Jednym z przystanków, których nie może się doczekać, będzie ten, który odwiedzi 13 listopada w Narodowym Audytorium w Mexico City. „Meksykańska opinia publiczna zawsze witała mnie z wielką sympatią” – mówi. „To będzie najważniejszy koncert, jaki tam zagram i damy z siebie wszystko”.
W Hiszpanii w 2025 roku odwiedzi ponad 25 miast. Oprócz Grenady, gdzie zaprezentuje dwa już wyprzedane spektakle, wystąpi na Movistar Arenie w Madrycie (11 i 12 września) oraz w Palau Sant Jordi w Barcelonie (10 października), a także w znanych miejscach w takich miastach jak Kordoba, Walencja, Pampeluna i Bilbao.
Carrasco jest autentyczny, przystępny i odważne broni swojej sztuki z pozycji wolnej, z dala od trendów. „Normalnie przepływ idzie w drugą stronę, a ja idę pod prąd. Ale jeśli to działa, to też jest spoko, prawda?” mówi ze śmiechem. „Chcę, żeby ludzie odkryli mnie takim, jakim jestem, czując muzykę tak, jak ja ją czuję. Myślę, że to zdrowy sposób na bycie na świecie, łączenie się z ludźmi, wnoszenie dobrej energii”