Album Meme del Real ukaże się w lipcu. Znajdzie się na nim 11 utworów, które zapowiadają się równie eklektycznie, jak jego poprzednie wydawnictwa
Po 35 latach bycia fundamentalną częścią Café Tacvba, Emmanuel del Real, lepiej znany jako Meme del Real, przygotowuje się do zrobienia dużego kroku w swojej karierze: wydania swojego pierwszego solowego albumu. Projekt, który choć powstawał latami, dopiero teraz znajduje swój naturalny kanał.
Z dwoma wydanymi już singlami, „Princesa” i „Tumbos”, Meme otwiera drzwi do nowego oblicza w swojej karierze muzycznej, w której jest nie tylko na czele z mikrofonem, ale także ze swoim ciałem, intuicją i szczególną wizją twórczą.
W jednym z wywiadów muzyk dzieli się z nami tym, jak wyglądała ta transformacja, proces twórczy stojący za jego nowym materiałem i co oznacza dla niego zmierzenie się z samotnością na scenie, z dala – choć nigdy całkowicie – od swoich kolegów z zespołu.
Wyzwanie bycia liderem
Meme del Real nie jest obcy na scenie muzycznej. W Café Tacvba był głównym wokalistą w charakterystycznych utworach, takich jak „Eres”, ale zwykle widzieliśmy go w jego zwykłej roli za klawiszami, gitarą lub jego kultowym automatem perkusyjnym. Jak się czuje teraz, gdy jest sam na froncie?
„Starałem się, aby doświadczenie, które mam grając z zespołem pomogło mi. Chciałem wykorzystać ten moment na scenie, kiedy jesteśmy razem, publiczność śpiewa, tańczy… Próbowałem też spędzić to w ten sposób, cieszyć się tym. Różnica polega na tym, że teraz nie mam przy sobie kolegów z zespołu, którzy w jakiś sposób by mnie wciągnęli. Nagle jestem tam i śpiewam, a to dla mnie wyzwanie. Ale powiedziałem sobie: „Jak mogę się lepiej połączyć?” Myślałem o tym. Musiałem zrobić to, co umiem: cieszyć się tym, widzieć to w ludziach. I to właśnie dało mi pewność siebie, spokój, energię.
Projekt zrodzony z resztek
Pierwsze sygnały, że Meme del Real chce spróbować szczęścia jako artysta solowy, pojawiły się kilka lat temu wraz z utworem „Todo va a estar bien„, który sugerował początek czegoś bardziej osobistego. Jednak projekt nie zmaterializował się aż do teraz.
„Tak to już jest” – wspomina. Zaczęło się od drapania, aby zobaczyć, co jest w tych utworach, które były przechowywane, które nie były używane, które być może nie pozostały w grupie. Aby zobaczyć, czy jest tam coś, co mógłbym rozwinąć. To, co zaczęło się dziać, to fakt, że z tej eksploracji zaczęły wyłaniać się nowe pomysły. Tak powstały te piosenki, w większości najnowsze, choć niektóre z nich były inspirowane starszymi pomysłami” – mówi.
W tym momencie Meme zwrócił się do kogoś kluczowego w historii Café Tacvba: Gustavo Santaolalla. „Dał mi perspektywę, która dopełniła projekt. Powiedział mi, że są bardzo wartościowe piosenki, że musimy je wybrać, popracować nad nimi, dokonać syntezy… I nie ma wątpliwości, że jest wystarczająco dużo materiału na mój album. W ten sposób je dopracowaliśmy i w ten sposób dotarliśmy do miejsca, w którym jest teraz”.
Pomiędzy bachatą, bolero i elektroniką
Drugi singiel, „Tumbos„, jest próbką dźwiękowego wszechświata, który Meme buduje na tym debiutanckim albumie. Z natury nieklasyfikowalna piosenka, zawiera elementy bolero, bachaty i elektronicznych bitów, a wszystko to z jego osobistym piętnem.
„Pomyślałem: co by się stało, gdybym połączył to z tym? Słodkie chile de manteca. I tak jest cały czas, albo to właśnie staram się robić w moich piosenkach. Niektóre są bardziej specyficzne, delikatne, jak porcelana. A inne są jak plastelina, w którą można włożyć rękę, rozłożyć, ale ostatecznie nie można ich zniszczyć, ponieważ kompozycja – dobra lub zła – jest trudna do zniszczenia. Można ją przekształcić, sprawić, by urosła, wymieszać z czymś innym. To bardzo zabawne, bardzo prymitywne, niemal dziecinne”.
Teledysk do „Tumbos” również narodził się z tej spontaniczności. „Musiałam zatańczyć, nie mając pojęcia jak to zrobić, ale sama piosenka mnie popchnęła. Sercem tego występu jest pierwsze ujęcie, kiedy nie wiedziałam, co się wydarzy. Powtórzyliśmy to pod różnymi kątami i wszystko się połączyło. Jest w tym coś intuicyjnego, co lubię i co wciąż jest bardzo żywe.”
Ciało, muzyka i ekspresja
Na tym nowym etapie ciało Meme zajęło centralną rolę. W przeciwieństwie do jego pracy z Café Tacvba, gdzie wizualne skupienie zwykle spada na Rubéna Albarrána, teraz to on prowadzi ciało i emocje.
„Czuję się komfortowo, ponieważ chcę cieszyć się możliwością bycia w tym miejscu, nazwijmy to niewygodnym. Nie było moim zamiarem uruchomienie solowego projektu, ale gdybym nie zrobił tego w ten sposób, te piosenki nie mogłyby wyjść takie, jakie są. Pomyślałem więc: „Cóż, lubię tańczyć, więc tańczę”. Jak bym to zrobił na imprezie? Jak się poruszam, gdy jestem na scenie? Próbuję przeżyć to w innym kontekście. Nie jestem jeszcze pewien, co się wydarzy. Wydałem tylko dwie piosenki, miałem jeden koncert. Dla mnie, w pewnym sensie, wszystko jest nowe. I jestem za to wdzięczny.
Nerwowa premiera na Vive Latino
To właśnie podczas 25. edycji festiwalu Vive Latino Meme po raz pierwszy zaprezentował na żywo swój solowy projekt. Paradoksalnie, Café Tacvba było również na pierwszej edycji festiwalu ponad dwie dekady temu. Powrót, teraz jako solowy artysta, był wyjątkowy… i pełen nerwów.
„Byłem bardzo zdenerwowany przed wyjściem na scenę. Tak jak czasami zdarza mi się z zespołem, ale to było zupełnie inne. Chociaż wiedziałem, że najgorszą rzeczą, jaka może się wydarzyć, jest to, że pójdzie okropnie, a to też nikomu nie zaszkodzi. Wiedziałem, że te nerwy były naturalne i mówiły mi, że żyję, że wychodzę. Jednocześnie myślałem: „Suko, po co ja się w to pakuję?”. Ale kiedy byłem na scenie, nie wiedziałem, w którym momencie się rozluźniłem, poruszyłem, zobaczyłem ludzi.”
Zróżnicowany i pełen kontrastów album
Album Meme del Real ukaże się w lipcu. Będzie zawierał 11 utworów i zapowiada się tak eklektycznie, jak jego pierwsze zapowiedzi.
„Najpierw pojawiła się »Princesa«, a potem »Tumbos« i mogą one być próbką eklektyzmu albumu. Te dwa utwory nie są do siebie podobne, ale nie są też bardzo podobne do siebie w pozostałych utworach. Gustavo Santaolalla powiedział mi, że album ma narrację z wieloma kontrastami. To część jego wartości i bogactwa.”
źródło: www.informador.mx