Daddy Yankee i jego wciąż żona Mireddys González spotkali się twarzą w twarz w sądzie
Rozstanie piosenkarza osiągnęło swój medialny szczyt po pozwie, który złożył przeciwko matce swoich dzieci. Kilka dni temu zespół prawny Daddy Yankee potwierdził w oświadczeniu skargę złożoną na Mireddys González i jej siostrę Ayeichę za pobranie 100 milionów dolarów z kont ich firm bez upoważnienia.
Daddy Yankee pozywa żonę za rzekome transfery pieniężne
W związku z zaistniałą sytuacją zainteresowane strony spotkały się 20 grudnia w sądzie w San Juan w Portoryko.
Prawnik bizneswoman argumentował, że piosenkarzowi nigdy nie zakazano zapoznawania się z danymi zawartymi w księgach korporacyjnych El Cartel Records i Los Cangris. Jego przedstawiciel zapewnił jednak, że nie otrzymał raportu z operacji.

Oprócz tego zwrócił się do sędziego Anthony’ego Cuevasa Ramosa, aby zarówno González, jak i jej siostra zaprzestali sprawowania swoich funkcji wykonawczych.
„Zabrakło im zaufania (…) Nie możemy tracić z oczu powagi tej sprawy, gdy zaledwie tydzień temu podjęto próbę wypłaty 100 mln dolarów bez zgody i konsultacji naszego klienta” – dodał powód.
W odpowiedzi obrońca określił jako „nieprawdziwe wszystkie aluzje, które mówiono, że ukradła dla siebie 100 milionów”.
Piosenkarz i Mireddys González dochodzą do porozumienia
Po przedstawieniu ich argumentów przed sądem sędzia zaproponował spotkanie w celu ugody i osiągnęli porozumienie.
Według pierwszych doniesień porozumienie przewiduje, że Daddy Yankee wznowi zarządzanie swoimi spółkami. Pierwsze spotkanie w celu dokonania odpowiedniej zmiany odbędzie się 26 grudnia o godzinie 11 rano.
Uzgodniono również, że 75 milionów dolarów pozostanie nietykalnych przez 30 dni, a reszta pieniędzy zostanie zatrzymana jako zabezpieczenie. Poinformowano również, że operacje przekraczające 100 milionów dolarów muszą zostać zatwierdzone przez obie strony.
Pierwsze wypowiedzi
Po zakończeniu przesłuchania piosenkarz reggaeton rozmawiał z prasą i powiedział, że jest usatysfakcjonowany.
„To proces, który przeprowadziłem z dużą dozą spokoju i pozorów. Oczywiście interpretacje, które pojawiły się publicznie na temat tego, co się wydarzyło, nie są moje. Zawsze szanowałem panią González, proszę o wasz szacunek” – wspomniał.
Ze swojej strony Mireddys nie chciała składać żadnych zeznań, ograniczyła się po prostu do wejścia do windy i wyjścia.