Ostatecznie syn Rodolfo Sancho został uznany za winnego
Po kilku miesiącach oczekiwania w więzieniu wśród łez Daniel Sancho został skazany na dożywocie za rozczłonkowanie swojego partnera, chirurga Edwina Arriety.
Wszystko wydarzyło się rankiem 29 sierpnia przed sądem na Koh Samui w Tajlandii, gdzie szefowi kuchni postawiono trzy zarzuty: morderstwo z premedytacją, ukrycie zwłok i zniszczenie cudzej dokumentacji.
Hiszpan musi także zapłacić krewnym Arriety 119 tys. dolarów w ramach odszkodowania.
Choć całe życie spędzi w więzieniu, wyrok Daniela Sancho wywołał szok wśród bliskich chirurga, którzy spodziewali się wymierzenia kary śmierci, zgodnie ze zwyczajem we wspomnianym kraju.
Ale… Dlaczego uniknął śmierci?
Sędzia prowadzący sprawę wyjaśnił, że kara została obniżona z kary śmierci na dożywocie ze względu na współpracę sławnej osoby podczas śledztwa.
Ze swojej strony Marcos García Montes, prawnik rodziny Sancho, oraz Rodolfo zapewnili, że złożą apelację od wyroku: „Aby dalej walczyć, trzeba zawsze walczyć”.
„Zawsze walcz, walcz dalej” – tymi słowami Rodolfo Sancho odpowiedział dowiedziawszy się o wyroku tajlandzkiego sądu wobec jego syna Daniela Sancho za umyślne morderstwo kolumbijskiego chirurga
Edwina Arriety.
Chociaż złożyli wniosek o przeniesienie do hiszpańskiego więzienia, musiałby najpierw spędzić 8 lat w tajskim więzieniu. Rodzina Arriety zgodzi się na to, pod warunkiem, że skazany poprosi ich o „przebaczenie”, czego, jak twierdzą, jeszcze nie zrobił.
Sprawa osiąga taki wynik zaledwie rok po makabrycznym morderstwie, które obiegło świat.