SkyShowtime nie odniósł jeszcze pożądanego sukcesu dzięki oryginalnemu serialowi wyprodukowanemu w Hiszpanii, który naprawdę przemawia do publiczności. Czy to się teraz zmieni?
Mimo kilku prób, żadnej nie udało się wzbudzić zainteresowania publiczności. Jednak „Las Pelotaris 1926” może być serialem, który w końcu przyciągnie widzów.
Osiem odcinków, które miało swoją premierę w ubiegły piątek, 5 lipca na platformie, zadebiutowało na tej platformie po roku od premiery w Meksyku. Seria ta, stworzona przez Marca Cistaré („Vis a vis”), jest koprodukcją Hiszpanii i Meksyku i koncentruje się na niektórych prekursorach feminizmu w sporcie, w szczególności na baskijskiej pelocie.
Serial opowiada o Itzi, Idoii i Chelo, baskijskich kobietach, które przyczyniły się do umiędzynarodowienia tego sportu, obecnego nie tylko w Madrycie czy Kraju Basków, ale także w Meksyku i Kolumbii.
Akcja serialu rozgrywa się w „szczęśliwych latach” 1926 roku i przedstawia czasy, gdy kobiety zaczęły głosować w krajach takich jak Stany Zjednoczone, a w krajach hiszpańskojęzycznych machizm wciąż był normą. „Las pelotaris 1926” podkreśla sportowców, którzy często osiągali bardziej spektakularne wyniki niż ich koledzy i którzy niesłusznie zostali zapomniani przez historię.
Serial z Claudią Salas, Maríą de Nati i Zurią Vegą w rolach głównych wyróżnia się od samego początku, szczególnie w pierwszym meczu, który ukazuje rywalizację i koleżeństwo między graczami w świecie zdominowanym przez mężczyzn.
„Las Pelotaris 1926” przedstawia życie trzech graczy, zwanych „racquetistas”, którzy stawili czoła konwencjom i walczyli o swoje marzenia pomimo wielkich osobistych wyzwań.
Choć serial zaczyna się obiecująco i humorystycznie, szybko nabiera poważniejszego podejścia i popada w kilka gatunkowych klisz. Choć technicznie dobrze zrobiony, z nienagannym dźwiękiem i odpowiednią reżyserią, fabuła w połowie sezonu staje się powtarzalna i nudna, choć później odzyskuje swój rytm.
Serial stara się potępić ówczesny machizm w nieco prymitywny sposób i z niewielką subtelnością, choć intencje są dobre. Mimo tych problemów „Las pelotaris 1926” oferuje ciekawy dramat sportowy, który zachęca do refleksji nad tym, jak wyglądał świat sto lat temu i jak bardzo – lub jak mało – zmienił się pod pewnymi względami.