Julián Gil postanowił być szczery wobec internautów, mimo że była to bardzo osobista sprawa
51-letni aktor Julián Gil zdradził, że prawie dwa lata temu zdiagnozowano u niego raka skóry, dlatego przeszedł operację, która pozostawiła bliznę po prawej stronie klatki piersiowej, co wzbudziło zainteresowanie jego fanów.
Poprzez film wgrany na swoje konto na Facebooku zapewnił, że na razie jest zdrowy i rutynowo co pół roku musi przechodzić badania kontrolne.
W tym tygodniu pójdzie do dermatologa, aby sprawdzić ciemną powierzchnię, którą miał z boku nosa.
„Mniej więcej rok temu wydało mi się to jakąś nierównością (na klatce piersiowej), poszedłem do dermatologa, endokrynologa i cóż, okazało się, że to rak skóry” – mówi Julián w filmie.
„Musiałem mieć operację, nic mi nie jest, ale dla mnie to był wielki szok, gdy dowiedziałem się, że mam raka, nigdy nie myślałem, że mi to się zdarzy. Wierzyliśmy w to, że jesteśmy superbohaterami, że nic się nie stanie i wszystko będzie dobrze” – skomentował.
Uważa, że to, co sprezentowało jego ciało, wynikało z tego, że przez lata lubił wystawiać się na słońce, nadużywając go.
„Chciałem być czarny, spalony, byłem jednym z tych, którzy prosił nawet by posmarowali mnie oliwką, żeby wygrzewać się na słońcu. A wszyscy mówili mi, żebym tak się nie opalał” – wspomina.
Julián Gil zaznacza, że dużo myślał o nagraniu wiadomości, ponieważ było to coś osobistego, ale w końcu postanowił to zrobić, aby ostrzec innych. By uważali na siebie.