Leonardo Padrón zapewnił, że jest podekscytowany i wdzięczny za premierę swojego pierwszego serialu dla Netflix, Pálpito, 20 kwietnia
Wenezuelczyk jest pomysłodawcą propozycji, która dziś trafiła do 190 krajów.
W niedawnym wywiadzie dla El Nacional przyznał, że odpowiedzialność i zaangażowanie są ogromne.
„Chcieli, aby moje doświadczenie opowiadania historii miłosnych miało jakiś związek z melodramatem, ale wzmocnione. To, co zrobiłem, to zaproponowanie historii pozbawionej dobrych facetów i złoczyńców, która sama w sobie zawiera dramatyczną złożoność” – wyjaśnił.
Aby zdefiniować historię, sporządził listę możliwych wątków i przeszukał folder na swoim komputerze, aż wybrał handel narządami jako główny temat.
Jakie było podejście do Netflix?
Zgodnie z powyższym firma skontaktowała się z nim bezpośrednio i poprosiła o oryginalną historię.
Po otrzymaniu telefonu natychmiast się zgodził i poprosił o półtora miesiąca na znalezienie idealnej fabuły.
„Z takim samym przypływem adrenaliny, jak rozmowa Netflix, miałem całą energię na świecie, aby wymyślić tę historię. Ujmujące wzywają wyzwanie, którym jest udowodnienie sobie i im, że w kodzie narracyjnym serialu można opowiedzieć historię, która różni się od tej z telenowel” – wyjaśnił.
Piętnaście dni po wysłaniu propozycji podpisał upragniony kontrakt i narodziła się seria Pálpito.
Najtrudniejsza rzecz dla pisarza
Leonardo Padrón przyznał, że opowiedzenie historii w zaledwie w 14-stu 45-minutowych rozdziałach stało się wielkim wyzwaniem.
Chociaż wcześniej pracował nad scenariuszami filmów i jednostek, uchwycenie jego pomysłów w formacie seryjnym oznaczało przekodowanie jego stylu.
„Ja, który jestem żarłocznym konsumentem seriali, widzę je okiem widza i pracownika branży. Ciągłe obserwowanie struktury narracji, tego, w jaki sposób każda scena sprzyja, pozwoliło mi zintegrować i zinternalizować sposób opowiadania historii w kluczu serii” – powiedział.